25.05. klasy 2a i 2c skoro świt wyruszyły w dwudniową podróż na zieloną szkołę. Pierwszą atrakcją był zamek Opalińskich w Sierakowie, gdzie poznaliśmy ciekawą historię zarówno samej twierdzy, jak i rodziny kiedyś w niej mieszkającej. Kolejnym przystankiem była stadnina koni, w której mieliśmy okazję pogłaskać wierzchowce, wyczyścić je, a nawet na nich pojeździć. Najbardziej jednak podobało nam się skakanie i chodzenie po balotach. Trochę zmęczeni i głodni pojechaliśmy do Mierzyna na pyszny obiad. Posileni i zregenerowani udaliśmy się do Osady Sazan, w której łowiliśmy ryby. Dowiedzieliśmy się tam trochę o życiu karpi, które próbowaliśmy chwycić na kukurydzę. Pomimo tego, że nie udało nam się nic złowić, bawiliśmy się świetnie zarzucając wędki, biegając po trawie i korzystając z pięknej, słonecznej pogody. Dzień zakończyliśmy kolacją przy ognisku zajadając się pizzą i kiełbaskami. Mieliśmy wtedy czas dla siebie, więc dużo biegaliśmy, graliśmy w piłkę, kulaliśmy się z górki i podziwialiśmy tereny otaczające ośrodek wypoczynkowy. Po udanej dyskotece w końcu poszliśmy spać. Drugi dzień rozpoczęliśmy śniadaniem. Następnie po podziale na klasy czekały na nas dwie atrakcje - dogoterapia oraz kręgle. Fredka - pies terapeuta pokazała nam, jak na co dzień pracuje z dziećmi chorymi oraz z niepełnosprawnościami. Mogliśmy na własnej skórze doświadczyć jej metod pracy. W kręgielni zdobywaliśmy punkty zbijając kręgle, choć czasem trafianie do celu bywało trudne. Bawiliśmy się świetnie i moglibyśmy zostać tam do wieczora, ale czas nas naglił, a czekało na nas jeszcze wiele atrakcji. Po obiedzie wyruszyliśmy do Międzychodu. Tam poznaliśmy trochę historii miasta, zobaczyliśmy i dosiedliśmy osiołka oraz nabraliśmy wody z Laufpompy. Zwiedzanie zakończyliśmy pysznymi lodami - była nawet strzelająca posypka! Na koniec wycieczki znów zawitaliśmy do zamku Opalińskich na historię na żywo, gdzie mogliśmy się przebrać w kostiumy z dawnej epoki. Jednakże najbardziej podobały nam się zawody rycerskie, a wśród nich drużynowe przeciąganie liny, wyścig rzędów czy bieg po wcześniejszym kręceniu się wokół miecza. Przed wyjazdem strzelaliśmy z łuku a niektórzy z nas mieli całkiem celne oko. Czas niestety nieubłagalnie płynął i nadszedł moment, w którym musieliśmy wrócić do domu. Miło wspominamy Pana Pilota, który wymyślał nam wiele ciekawych zabaw oraz konkursów z nagrodami oraz pana kierowcę, który bezpiecznie nas przywiózł do domu. Było super!
O jejku, jejku - czyli jak zwiedzaliśmy pojezierze międzychodzko - sierakowskie.
- Mateusz Jauksz